piątek, 24 kwietnia 2015

Pieniądze nie śmierdzą...

...ale ludzie owszem.

Po roku obijania się, zaczęłam szukać w końcu nowej pracy. Dostałam ją, w monopolowym. To z pewnością nie jest praca marzeń, chociaż przynajmniej nie muszę się głupkowato szczerzyć do każdego z osobna, jak trzeba to mogę kogoś wyrzucić za drzwi i zjechać z góry do dołu. Tu jest na plus. Minusem jest to, że prawie nie mam wolnego, a weekend znaczy tyle, co większy zapierdziel.
No, ale pieniądze nie śmierdzą, a przyda się każdy grosz.
Gorzej sprawa ma się z ludźmi. Moja pogarda w stosunku do ludzi rośnie z każdym dniem, jest już kilku typów spod ciemnej gwiazdy, na których nawet nie mogę patrzeć. Znalazł się też i adorator, który cały czas mnie na kawę zaprasza. To nic, że między nami 20 lat różnicy jest, to nic... Ale myślałam, że to wypity alkohol zwiększa atrakcyjność ofiary, a okazuje się, że wystarczy ten stojący na półkach!
Ale wracając do śmierdzących ludzi. Już nie chodzi mi nawet o menelków, od których zajeżdża tanim winem i ubraniami przesiąkniętymi dymem papierosowym. Chodzi mi o facetów w gajerkach, od zapachu których łzawią oczy, i bynajmniej nie jest to zapach perfum. POT! Nie, nie świeży, bo każdemu zdarza się spocić, wszyscy jesteśmy ludźmi. Chodzi mi o ten zapach starego potu, który zaraz przeżre materiał garnituru. Fuj!

Na pociechę kilka zdjęć, w tym moje nowe profilowe i w tle na fejsie. Nie chce mi się ich podpisywać. Leń ze mnie i głowa mnie po pracy boli, to przez ludzi ;)
 



1 komentarz:

  1. Mieszkam nad Żabką, która jest czynna codziennie do 23. Panie tam mają niezłe przejścia z klientami, a my pod oknem codziennie do późna zamieszanie, więc wyobrażam sobie co musisz przeżywać.

    OdpowiedzUsuń